czwartek, 21 lutego 2013

Jedynka.


     Człowiek, zwyczajny człowiek, każdy z nas miewa chwile zwątpienia. Te poważniejsze i te mniej istotne. Jednak takowe w jego życiu się pojawiają. Często są przez niego lekceważone, słusznie albo i nie. A rzekomo takie niepowodzenia czynią człowieka jako istotę bogatszą duchowo. Stereotyp? Nonsens? Nie wiadomo. Każdy jest indywidualnością. Każdy człowiek jest inny. Każdy człowiek popełnia życiowe błędy, na których to powinien się uczyć. Każdy człowiek miewa zupełnie irracjonalne myśli, wypływające z indywidualnych, osobistych niepowodzeń, które to zazwyczaj kończą się ogromną ochotą zostawienia wszystkiego, porzucenia tego gdzieś w cholerę i możliwości jak najszybszego końca zmartwień, problemów, czego kresem mogłaby być śmierć. Szkoda. Szkoda, że tak naprawdę niewielki odsetek ziemskiej populacji zdaje sobie sprawę, że samobójstwo nie daje niczego. Czy daje nam duchową ulgę? Nikt tak naprawdę tego nie wie, dopóki nie spróbuje, nikt o zdrowych zmysłach. Mimo to tak wielu ponosi kończy życie, stając się ofiarą samego siebie. Przyczyny? Jest ich wiele, z dnia na dzień coraz więcej. Sytuacje, w których dochodzi do samobójczych śmierci są arcytrudne do określenia. Na nie zazwyczaj składa się szereg czynników natury społecznej, psychologicznej i moralnej człowieka. Może to też zachowanie autodestrukcyjne? Bóg jeden wie. Nie radzimy sobie z otaczającą nas rzeczywistością dzisiejszego świata. Ja sobie nie radzę. Ty sobie nie radzisz. On sobie nie radzi. Ona sobie nie radzi. Wszyscy popadamy w jeden obłęd, a jeśli nie, to zaczniemy. Kiedyś na pewno. Jedna kwestia cenna jest uwagi… Ludzkim kaprysem i ludzką nieodpowiedzialnością, a zarazem idącą za tym niedojrzałością jest docenianie życia dopiero w momencie pojawienia się jakiegoś zagrożenia – straty bliskiej osoby, losowych nieszczęśliwych zdarzeń, choroby. Niestety, pomimo naszej dorosłości wciąż pozostajemy tak niedojrzali na wiele spraw. Jaki sens mają kampanie, reklamy, książki psychologiczne, kolejne opinie psychologów, leczenie psychologiczne? Raczej niewielkie, a raczej znikome, takim mianem można określić wszystkie te działania. Z niedowierzaniem i niepokojem można śledzić kolejne, coroczne statystyki Głównego Urzędu Statystycznego i utwierdzać się w przekonaniu, że myśli samobójcze to już nie tylko kapryśne myśli sfrustrowanych nastolatków, a prawdziwe realia tworzące swoistego rodzaju jeden z ważniejszych, a właściwie najważniejszy problem społeczny. A życie jest najcenniejszym darem, prawda? Po co więc nieudolnie próbujemy się utwierdzić w tym stwierdzeniu, skoro tak wielu go nie szanuje. Po co?

~~~

     Jakie to przykre, że i Lucy adekwatnie mogła zaliczyć się do takiej grupy osób. Do osób, którym poszanowanie własnego życia i praw moralnych przychodziło z tak wielką trudnością. Może to natura jest zbyt wymagającą nauczycielką? W takim razie czym była dla niej moralność ludzka? Nie wiedziała. Nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie, pozornie tak bardzo łatwe i niezbyt skomplikowane. To śmieszne, prawda? Przychodzi taki moment, w którym coś niewytłumaczalnego, czym być może można nazwać jakieś zdarzenie losowe uświadamia jej, życie to coś więcej niż przyjemności, obowiązki i rozczarowania. To ziemska wędrówka, mająca ją czegoś nauczyć. I przychodzi taki moment. Uczy. Białaczka limfoblastyczna jest motywem głównym jej lekcji, w której zaczyna uczestniczyć. Choroba. Coś, co wywołuje u niej panikę i poczucie bezsilności. Coś, z czym nie może walczyć. Coś, co ma nad nią przewagę. Ona powinna się jej podporządkować. Nie zostało jej nic więcej? Co teraz z jej życiem. Płacz, rozpacz, rozczarowanie, mętlik myśli, grad pytań, przekonanie o swojej godnej postawie. Sześć miesięcy. Ścisła kalkulacja. Może być dwa, może być pięć, ale może być też i rok. Ona tego nie wie. Nie jest w stanie przewidzieć, kiedy kres jej ziemskiej wędrówki dobiegnie końca. Boi się. Pod wpływem chwili zaczyna doceniać to, co ma, a to co będzie musiała pozostawić i stracić, bezpowrotnie stracić. Teraz żałuje. Żałuje takich myśli. Żałuje głupich myśli, poprzez które śmiała targnąć się na swoje życie pod wpływem błahostki. Ona wie, że na skruchę jest już za późno. Kilka miesięcy za późno. Przerasta ją myśl, że nie będzie mogła z tym nic zrobić, że w żaden sposób nie zniweluje swojego problemu. 


___________________________________________________________


Rozdział osnuty bardziej moimi przemyśleniami i przeżyciami, aczkolwiek łączący się z życiem bohaterki, której niewielki zarys możecie poznać. Nie będę dodawać niczego więcej, to byłoby zbędne.
Pozdrawiam.