- Jak bardzo jestem chora?
- Wyniki twoich ostatnich badań są… złe. Morfologia jest
niska, za niska. Obniżył się poziom płytek krwi, co będzie wyjaśniało kolejne
krwotoki. Sama na pewno zauważyłaś, że węzły chłonne są powiększone, ale
bezboleśnie. Twój układ odpornościowy praktycznie przestał już funkcjonować. Oznacza
to tylko jedno.
- Ile mam jeszcze czasu…?
- To nonsens. Nie chcę bawić się w jakieś przewidywania. To
byłoby irracjonalne.
- Proszę…
- Pół roku, nie więcej – ciche westchnienie.
~~~
- Lea, powiedz mi, jak będzie, jak to będzie wyglądało…
- Stopniowo będziesz traciła apetyt, nie będziesz chciała za
dużo jeść, aż w końcu przestaniesz przyjmować jakikolwiek posiłek, co doprowadzi
do utraty pokładów jakiejkolwiek energii w twoim organizmie. Będziesz odczuwała
pragnienie, które będzie się nasilało, stając się uciążliwym. Do tego będzie
dochodziła gorączka, częstsze pocenie się i coraz większa chęć długiego snu.
- Ten stan, to… To boli?
- Morfina będzie twoim ukojeniem. Dzięki niej nie będziesz
czuła żadnego bólu. Senność, a wraz z nią piękne sny. Za jakiś czas zaczniesz
tracić przytomność. Opadniesz z sił na tyle, że wypowiedzenie dla ciebie
jakiegokolwiek słowa będzie potwornym wysiłkiem, praktycznie niemożliwym. Mimo
to będziesz w pełni świadoma wszystkiego, także tego, że ktoś będzie przy twoim
boku, będziesz świadoma jego słów, ale nie będziesz w stanie odpowiedzieć. Niezależnie od tego, jak się zachowasz,
ostatnie dni będą twoimi najpiękniejszymi. A któregoś z nich zaśniesz, mając
piękny sen odpłyniesz, po prostu odpłyniesz.
_____________________________________________________
Historia oparta na faktach autentycznych, zaczerpniętych tylko i wyłącznie z życia, z udziałem fikcyjnych bohaterów. Coś krótkiego. Coś, co pragnę ofiarować w hołdzie komuś, komu zawdzięczam wiele, kogo już nie ma. Kogoś, kogo już nie będzie, co tak trudno jest sobie uświadomić i uzmysłowić.
Pozdrawiam.
_____________________________________________________
Historia oparta na faktach autentycznych, zaczerpniętych tylko i wyłącznie z życia, z udziałem fikcyjnych bohaterów. Coś krótkiego. Coś, co pragnę ofiarować w hołdzie komuś, komu zawdzięczam wiele, kogo już nie ma. Kogoś, kogo już nie będzie, co tak trudno jest sobie uświadomić i uzmysłowić.
Pozdrawiam.
Piękne acz smutne... Ale na pewno będę zaglądać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zgodzę się z Fiolą, prolog na swój sposób piękny ale tragiczny..
OdpowiedzUsuńAle jestem ciekawa jak będzie wyglądać te pół roku...
Świetny rozdział ;> uważam, że pisanie takich opowiadań jest potrzebne. Są one piękne choć smutne. Ja będe tu zaglądać. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńPewnie znowu będę płakać przy tym opowiadaniu. No i ciężki temat wybrałaś, więc trudno będzie mi trudno komentować taką historię.
OdpowiedzUsuńProlog wyszedł naprawdę realistycznie. Współczuję głównej bohaterce, że coś takiego JĄ spotkało. Jednak powinna mieć nadzieję na poprawę. Przecież przez te pół roku może się naprawdę wiele zmienić - począwszy od poprawy wyników, a skończywszy na spotkaniu "Tego Jedynego".
Mimo wszystko cieszę się, że zdecydowałaś się na Thomasa. Będzie to opowiadanie wyjątkowe, więc trzymam kciuki przede wszystkim za twoje zdrowie, kochana. Dopiero na drugim miejscu stawiam tą "perełkę", żebyś ją skończyła.
Życzę weny i czekam na pierwszy rozdział :)
Prolog piękny, historia przypomina mi tą z filmu, który ostatnio oglądałam "Now it's GOOD" z Dakotą Fanning. Nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału.
OdpowiedzUsuńTrochę smutne, ale ma sens. Zauważam, że coraz więcej opowiadań na które wchodzę ma Leę ;p Będę wpadać i najlepiej by było gdybyś mnie nadal informowała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jakie to smutne, wzruszające... oby w ciągu ostatniego pół roku życia przytrafiło jej się coś niezwykłego, coś co na długo zapamięta. Ech... no nic kończę ten denny komentarz i biegnę po paczkę chusteczek higienicznych! :(
OdpowiedzUsuńWyjatkowo prawdziwe, strata kogos bliskiego wyjatkowo boli.To pół roku bedzie dla niej najtrudnienszym sprawdzianem..
OdpowiedzUsuń[siodemka, zraniona-za-mlodu.blogspot.com
prolog, na tangle-his-own-feelings.blogspot.com]
Kurde.... pół roku to jednocześnie mało jak i duzo, zależy jak na to patrzeć... Ale w ciagu tego czasu morze sie wiele wydarzyć. Mi to się na przykład skojarzyło ze "szkołą uczuć'... Za bardzo nie przepadam za zgłębianiem takich dramatów bo potem mam doła przez tydzień, ale czasem fajnie oderwać się od wszystkiego i poświęcić czas na takie coś... Sama nie potrafiłabym się pogodzic z czymś takim jakby mnie to spotkało.. odliczac dni do końca. Ale jestem ciakawa jak to się potoczy... mam nadzieję, że będzie to w miare pozytywne pół roku dla głównej bohaterki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Fajnie się zapowiada ;) Czekam na więcej ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnej chwili do siebie na nowy rozdział http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/2013/02/16/rozdzial-25-kazdy-jest-kowalem-wlasnego-losu/
Strasznie smutne się wydaje, aczkolwiek mimo wszystko piękne, wzruszające.
OdpowiedzUsuńNa 100% będę zaglądać tu często, więc możesz mnie informować ;)
Bardzo podoba mi się pomysł na to opowiadanie. Pięknie opisane choć w jej historii wydaje się nic pięknego nie być. Nie potrafiłabym się pogodzić z myślą, że mam pół roku na to aby się pożegnać ze światem choć w sumie myślę sobie że ona ma tą szansę a do niektórych osób śmierć przychodzi niespodziewanie i nie mają takiej możliwości. Czekam na następny ;**
OdpowiedzUsuńSzczerze ? Nie wiem co napisac, zatkalo mnie. Ja bym sie zalamala gdyby sie okazalo, ze mam tylko pol roku na skonczenie pewnych spraw, n apozegnanie sie ze swiatem. Mam nadzieje ze bohaterka jest silna osoba i wykorzysta ten czas jak najlepiej. Czekam na pierwszy rozdzial i pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńHm..... Zapowiada się na cos bardzo osobistego. Cieszy mnie fakt, że postanowiłaś napisać coś, gdzie wystąpi jakiś Kanonier, a skoro ot Thomas to nie pozostaje nic innego niż czytanie i proszenie o informację o kolejnych rozdziałach.
OdpowiedzUsuńSkad ty czerpiesz tyle różnorodnych pomysłów?
Zaczyna sie pieknie, lecz smutno. Bardzo jestem ciekawa tej dalszej historii...
OdpowiedzUsuńInformuj mnie w zakladce tej co zawsze. Pozdrawiam!
/inszaaaa
Piękne i bardzo wzruszające. Wchodzące podstępnie do serca i świadomości niczym dym, powiew ciepłego wiatru, który nagle przenika ciało do szpiku kości i sprawia, że marzniesz od środka tak bardzo, jakbyś już nigdy nie miała się ogrzać. Tak odczułam ten prolog bo choć śmierć i oczekiwanie na nią jest nieodłączną częścią naszego ziemskiego życia, to zawsze jest ona jedną z najbardziej bolesnych. Wiem, bo sama tego doświadczyłam. Cieszę się, że coraz więcej bloggerek podejmuje trudne tematy i ściskam kciuki, żeby to opowiadanie dało Ci tak wiele, jak mnie pisanie o takich ciężkich doświadczeniach w swoim życiu. Pozdrawiam serdecznie:*
OdpowiedzUsuńI się popłakałam.
OdpowiedzUsuńJa cię cholera jasna uwielbiam, wiesz?
Czuję , że będę płaakać .!
OdpowiedzUsuńMasakra
Doobra , już ryczę ..
:'(
Łeee .!
Szkoda jej .. :(
Opowiadanie kojarzy mi się z moim ulubionym filmem "Now is good" Czuję,że będzie one na prawdę ciekawe ale równocześnie będzie wywoływało ogrom emocji . Uwielbiam takie opowiadania . Proszę informuj mnie o kolejnych na moim blogu you-can-fix-everything.blogspot.com. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZapraszam na 11 rozdział na http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńGenialne...
OdpowiedzUsuńSmutne, aż się w oku łezka kręci, życie potrafi nieźle dać popalić, nie mamy wpływu na to jak się potoczą pewne sprawy. Inofrmuj o nowych rozdziałach, bardzo chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńhttp://manutdlov.blogspot.com
Skojarzenie z 'Now is good' słuszne? Oglądałam jakiś czas temu i mam wrażenie, że druga część rozdziału jest żywcem wzięta stamtąd.
OdpowiedzUsuńPoczątek smutny i obawiam się, że koniec będzie utrzymany w podobnym tonie, ale bywały już przypadki śmierci ze śmiechu, więc może to i lepiej.
Pozdrawiam.
[bkurek]
Prolog mnie zaintrygował. Myślę, że wyleję trochę łez pod koniec tej historii.
OdpowiedzUsuńZabieram się za jedynkę :]